Traktat forsuje socliberalna klika
Treść
Z posłem Arturem Górskim (PiS) rozmawia Jacek Dytkowski Zauważył Pan, jak w niektórych mediach dyskredytuje się krytyków traktatu lizbońskiego? - Nie jestem zwolennikiem traktatu lizbońskiego ani tak daleko idącej integracji Europy. Uważam, że Polska powinna być w Unii Europejskiej, ale ta powinna być stosunkowo luźnym związkiem państw. Natomiast traktat to kolejny krok w stronę państwa europejskiego. Świadczy o tym choćby wspólny europejski minister spraw zagranicznych, który zostanie ustanowiony. Niepokoi mnie fakt, że dyskredytuje się w mediach przeciwników traktatu. Taka dyskredytacja to podważanie zasad demokracji, w której można wyrażać różne poglądy, nawet jeśli są dla kogoś niewygodne. Tu nie ma wątpliwości, że brak zgody na traktat będzie niewygodny przede wszystkim dla kliki socjalistyczno-liberalnej. Jak Pan ocenia poprawki wniesione przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego i PiS do projektu ustawy ratyfikującej traktat lizboński? - Te poprawki pokazują, co jest ważne dla PiS i wielu Polaków, ale przede wszystkim zabezpieczają pozytywne rozwiązania, które wynegocjował pan prezydent. Uchwała grudniowa Sejmu, która nawołuje do odstąpienia od protokołu brytyjskiego, jest bardzo niebezpieczna, ponieważ pokazuje kierunek ewentualnej polityki rządu. Zauważmy, że to posłowie Platformy Obywatelskiej oraz sami członkowie rządu, w tej roli, głosowali za tymi zmianami. Propozycja PiS zmian do ustawy ratyfikacyjnej ma taką intencję, aby w akcie prawa wyższego rzędu, jakim jest ustawa, zabezpieczyć m.in. udział Polski w protokole brytyjskim. Chcemy ustawą, a zatem silniej, zobowiązać rząd do tego, ażeby od protokołu brytyjskiego nie odstępować. Odstąpienie bowiem będzie oznaczało wyższość prawa unijnego nad polskim, także w obszarze prawa rodzinnego i moralności publicznej, która w Unii daleka jest od wzorców katolickich. Jest Pan zwolennikiem rozpisania referendum? - Od samego początku, także w głosowaniu sejmowym, dawałem wyraz mojego poparcia dla idei referendum. Niezależnie od tego, czy posłowie popierają traktat, czy też nie, powinni dać obywatelom szansę wypowiedzenia się w tej tak ważnej sprawie. Absolutnie nie mogę zgodzić się z opinią premiera Donalda Tuska, iż 80 proc. Polaków ten temat nie interesuje. Ci, których to nie interesuje, po prostu nie wypowiedzą się, ale dla wielu Polaków zainteresowanych sprawami Polski, mających bardzo mocno rozwinięte poczucie patriotyzmu, nie jest to sprawa błaha. Skoro ten dokument, tak niewiele różniący się od konstytucji europejskiej, będzie miał decydujący wpływ na funkcjonowanie naszego państwa przez wiele lat, to niezmiernie istotną kwestią jest możliwość wypowiedzenia się przez obywateli w referendum. Dodam, że referendum daje większą legitymizację dla tego typu decyzji. Woli Narodu nie będzie można kwestionować, a decyzję posłów, którzy są swoistą elitą, ale jednak w znacznej mierze wyalienowaną od społeczeństwa, zawsze będzie można podważać. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-03-25
Autor: wa