Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Rzecznik sprawdzi Giertycha

Treść

Rzecznik dyscyplinarny Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie sprawdzi, czy wypowiedzi Romana Giertycha mogą stanowić podstawę do wszczęcia postępowania dyscyplinarnego przeciw adwokatowi władzy.

Sprawa dotyczy opublikowanych przez tygodnik „Wprost” wypowiedzi Romana Giertycha mających świadczyć między innymi o tym, że mecenas, który w ostatnim czasie reprezentował ministrów rządu Donalda Tuska, a także syna premiera, miał szukać haków na znanych biznesmenów. Tygodnik opublikował wczoraj wypowiedzi Giertycha z rozmowy przeprowadzonej w sierpniu 2011 r. z dziennikarzem Piotrem Nisztorem. Giertych obecnie jest pełnomocnikiem ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego i byłego ministra finansów Jacka Rostowskiego w związku ze sprawą podsłuchania i upublicznienia nagrania rozmowy obu polityków Platformy Obywatelskiej. Nisztor doprowadził do ujawnienia treści rozmowy.

Jak wynika z artykułu, w sierpniu 2011 r. Giertych namawiał Nisztora do sprzedaży praw autorskich do pisanej przez niego książki o Janie Kulczyku. W efekcie dziennikarz miał być wynagrodzony za to, że książka się nie ukazała. – Chciałem się z nim spotkać, gdyż otrzymałem zlecenie od osoby blisko zaprzyjaźnionej z Janem Kulczykiem, aby spróbować wydobyć książkę, którą przygotowywał Nisztor, i gdyby się dało, wykupić prawa autorskie do niej – tłumaczył wczoraj na antenie radia TOK FM Giertych. Utrzymywał, że język rozmowy dostosowany był do jego opinii o Nisztorze, a rozmowa w ten sposób prowadzona, by Nisztor książkę przekazał. Dziennikarz rozmowę z mecenasem nagrał.

Propozycję Giertycha – sprzedaży praw do książki o Kulczyku oraz perspektywę dalszej współpracy przy pisaniu o innych biznesmenach cytuje tygodnik „Wprost”. „Spółka kupuje anonimowo. Oczywiście przez mojego człowieka, mojego nazwiska nie będzie. Kupuje, płaci podatki, wszystko. Za robotę masz zapłacone pięć razy tyle, co dostaniesz w najlepszym wariancie megabestsellerów. I zabieramy się za następnego, tak? Bo dla mnie to jest biznes. Ja na tym zarobię. Nie ukrywam” – miał proponować Giertych. Propozycja mecenasa miała – według „Wprost” – wynosić 400 tys. zł i 10 proc. tego, co uda się wynegocjować od Kulczyka za to, żeby książka się nie ukazała. „Piotrek moja ostateczna propozycja: cztery stówy i dziesięć pro. Mogę zainwestować, zaryzykuję, największe moje ryzyko” – cytuje tygodnik Giertycha.

Działał na szkodę rządu Kaczyńskiego

Współpraca miałaby także objąć pracę nad materiałami o innych biznesmenach. Padają nazwiska: Michała Sołowowa, Leszka Czarneckiego, Zygmunta Solorza. „Bo możemy taki ’way of life’ zrobić. Ty będziesz pisał, a ja będę słuchaj, sprzedawał to. Dawał ci suport prawny” – oferował Giertych. Do tej pory książka o Kulczyku się nie ukazała. Obaj zaprzeczają, że doszło do zawarcia transakcji.

Zapowiedź publikacji treści rozmowy, stawiającej Giertycha w złym świetle, spowodowała podjęcie działań wyprzedzających. Pomocną rękę wyciągnęła np. „Gazeta Wyborcza”, a także „Newsweek”.

Ukazały się rozmowy, w których były wicepremier w rządzie PiS zapewnia, że działał na szkodę rządu Jarosława Kaczyńskiego: „To ja rozwaliłem ten rząd. I jestem z tego dumny. Skoro pan chciał Konrada Wallenroda, to proszę bardzo”. Przyznaje się również do swojej ówczesnej zażyłości z Donaldem Tuskiem: „[…] My się przyjaźniliśmy z Donaldem Tuskiem, Rokitą, Schetyną itd., grywaliśmy z nimi po cichu w piłkę, w koszykówkę. Gdyby wówczas się o tym dowiedział nasz elektorat, toby nas rozszarpał. Ale taka była rzeczywistość […]”.

Artur Kowalski
Nasz Dziennik, 8 lipca 2014

Autor: mj