Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Partyjne frakcje walczą o miejsca

Treść

Sejm nie podjął jeszcze uchwały o samorozwiązaniu, a już rozpoczęła się walka o miejsca na listach wyborczych. Praktycznie w każdej partii towarzyszyć temu będą wewnętrzne spory. Dlaczego? Decyzje o wyborze partii Polacy podejmą wprawdzie na podstawie rezultatów sporu liderów partyjnych i konkurencji programów, ale postawienie krzyżyka przy konkretnym nazwisku zależeć będzie od tego, którzy kandydaci będą się kojarzyć z konkretną partią. Z tego względu ważne jest jak najwyższe miejsce na liście, blisko znanego lidera i pokazywanie się w jego towarzystwie podczas kampanii. Od lat wiadomo, że w małopolskim Prawie i Sprawiedliwości są dwie frakcje - Zbigniewa Ziobry i Zbigniewa Wassermanna. Praktycznie nie ma działaczy tej partii, którzy nie byliby kojarzeni z jednym z dwóch ministrów. Bez poparcia któregoś z nich członek partii lub osoba z nią związana nie ma szans na żadne stanowiska, a także na miejsce na liście wyborczej. Dwa lata temu Zbigniew Ziobro był pierwszy na liście i dla jego kandydatki (Barbary Bubuli) przygotowano czwarte miejsce. Z kolei Zbigniew Wassermann był drugi i dla swojego kandydata (Bogusława Bosaka) zarezerwowano trzecie miejsce. W najbliższych wyborach będzie podobnie, choć prawdopodobnie więcej lepszych miejsc dla swoich kandydatów będzie miał minister sprawiedliwości, bo jego pozycja w PiS jest coraz silniejsza. To ludzie ministra sprawiedliwości zajmują najważniejsze stanowiska w regionie - wojewody (Maciej Klima), wicewojewody (Andrzej Mucha), prezesa Międzynarodowego Portu Lotniczego Kraków - Balice (Kamil Kamiński). Człowiekiem koordynatora ds. służb specjalnych jest natomiast wicewojewoda małopolski (Rafał Rostecki). W Platformie Obywatelskiej głos decydujący może mieć frakcja młodych działaczy w Krakowie, w której są krakowscy radni, m.in. Paweł Sularz i Paweł Klimowicz. To z kręgów młodej frakcji PO wyszła sugestia, że Jan Rokita wcale nie musi być liderem listy kandydatów PO w Krakowie. Pierwsze miejsce na tej liście gwarantuje posłowi Rokicie szef PO Donald Tusk, więc sugerowanie innego rozwiązania to nic innego jak pokazanie grupie związanej z niedoszłym premierem z Krakowa, że na więcej dobrych miejsc nie może ona liczyć. A w tej grupie jest nie tylko współpracujący od lat z posłem Rokitą Zbigniew Fijak (którego pozycja w PO jest coraz słabsza), ale też senatorowie Andrzej Gołaś i Jarosław Gowin, poseł Ireneusz Raś oraz radni sejmiku Łukasz Gibała, Stanisław Handzlik, Marek Lasota czy Kazimierz Czekaj. Trzeci człon w małopolskiej PO to władze regionalne (z przewodniczącym Andrzejem Czerwińskim), w tym obecni posłowie, ale wygląda na to, że grupa ta dojdzie do porozumienia z młodymi działaczami partii, którzy pewnie zdominują listę w Krakowie. A właśnie w stolicy Małopolski PO powinna zdobyć najwięcej mandatów poselskich, na które liczą młodzi działacze. Walka o miejsca na listach Lewicy i Demokratów powinna się rozegrać nie w regionie, ale w Warszawie. To liderzy ugrupowań tworzących LiD zdecydują o parytetach i przyznaniu pierwszych miejsc w poszczególnych okręgach. Nie wiadomo na razie, czy pod uwagę będzie brane np. to, że w Krakowie szanse na poselski mandat zwiększy lider z Partii Demokratycznej, a w zachodniej Małopolsce - z Sojuszu Lewicy Demokratycznej. GRZEGORZ SKOWRON "Dziennik Polski" 2007-09-05

Autor: wa